Niektórzy chcą podróżować po świecie, prowadzić życie cyfrowego nomada, co miesiąc zmieniać kraj, w którym mieszkają. Inni nie chcą spędzać godzin na dojazdach do biura, potrzebują domowej ciszy, by wykonywać swoją pracę. Są również tacy, którzy swoje życie chcieliby prowadzić na wsi, wśród przyrody, jednocześnie nie tracąc możliwości rozwoju swojej kariery. Co ich łączy? Wszyscy marzą o pracy zdalnej.

Ja również zdecydowałam się pójść tą ścieżką. Możliwe jest, że w niedalekiej przyszłości będę zmieniać miejsce zamieszkania, nie chciałam, by wymuszało to na mnie zmianę miejsca pracy. Dodatkowo chciałam skorzystać z możliwości jakie daje mi zawód programisty - pracy z dowolnego miejsca na świecie w fajnym, wspierającym mnie środowisku czy udoskonalenia mojego angielskiego. To skłoniło mnie do tego, by zacząć się za takimi kontraktami rozglądać. I wtedy pojawiło się pytanie.

Ok, wiem, że chcę pracować zdalnie, ale co dalej?

Moja droga do pracy zdalnej

Dziś chciałabym Wam opowiedzieć o tym, jak wyglądała moja droga do tego celu. Nie będą to konkretne wskazówki. Chcę się tylko podzielić moimi doświadczeniami, bo czuję, że mogą być przydatne dla innych.

Określenie czego szukam

Do tej pory, szukając nowego miejsca pracy, nie zastanawiałam się porządnie nad tym, czego tak naprawdę potrzebuję i czego szukam. Bazowałam w większości na ogólnych odczuciach, zadając sobie pytania: “Czy mi się tu podoba?”, “Czy chciałabym tu pracować?”. Niestety, to podejście okazało się niewystarczające. Po pewnym czasie dochodziłam do wniosku, że w nowym miejscu nie mam możliwości rozwoju lub przeszkadza mi organizacyjny bałagan.

Tym razem postanowiłam doprecyzować, jakie są moje potrzeby i jakie mam oczekiwania w stosunku do nowego projektu. W ten sposób stworzyłam poniższą listę, która pomagała mi w trakcie rekrutacji.

  1. praca zdalna (codzienna, z dowolnego miejsca, z możliwością pracy asynchronicznej) - podstawowe założenie
  2. współpraca z średniego rozmiaru organizacją, mającą pewną strukturę, procesy itp. (odpadają kilkuosobowe start-upy oraz korporacje)
  3. praca w firmie, która rozwija swój produkt (nie chciałam dłużej pracować dla agencji)
  4. praca w całości po angielsku (mój angielski w ostatnim czasie zdecydowanie zaśniedział i pora było go rozruszać)

Muszę przyznać, że z perspektywy czasu stworzenie tej listy było bardzo przydatne i polecałabym to każdemu, kto planuje znalezienie nowego zajęcia. Pozwoliła mi ona na skupieniu się na tym, czego szukam. Czułam się pewniej odrzucając oferty, które nie pasowały do mojego planu i w rezultacie znalazłam taką, która w 100% mi odpowiada.

Szukanie ofert

Mając plan, zaczęłam rozglądać się za ofertami. Swoje poszukiwania rozpoczęłam od We work remotely, Remote.co oraz Just Join IT. Szybko odpuściłam sobie ostatni z serwisów, ponieważ nie jest on skoncentrowany na pracy zdalnej oraz przeważały tam oferty pracy agencyjnej.

Z wielu ofert, które na pierwszy rzut oka mnie zainteresowały, postanowiłam wybrać 5. W swoim wyborze kierowałam się tym, które z ofert najbardziej pasowały do moich umiejętności, moich oczekiwań (również finansowych) i stylu pracy, który lubię. Dlaczego tylko 5? Stwierdziłam, że każdy z procesów rekrutacyjnych będzie wiązał się z nakładem czasu i energii i jeżeli chcę się do nich przyłożyć, muszę ograniczyć ich liczbę. Dodatkowo wiedziałam, że jeśli nie uda mi się znaleźć odpowiedniej oferty w ramach pierwszej “tury”, wtedy rozpocznę rozmowy z kolejnymi 5 firmami, w ramach kolejnej. Ostatecznie byłam gotowa zrezygnować z któregoś z moich oczekiwań, gdybym miała problemy ze znalezieniem czegoś odpowiedniego dla mnie.

Rekrutacje

Same procesy rekrutacyjne rozpoczynały się zazwyczaj od przesłania CV, często również listu motywacyjnego. CV dostosowywałam do danej oferty, podkreślając te aspekty mojego doświadczenia, jak również te umiejętności, które były najistotniejsze z punktu widzenia danej firmy. Napisałam również sporo listów motywacyjnych, których stworzenie jest zawsze dodatkowym wysiłkiem. Uważam jednak, że jeśli są wymagane czy nawet mile widziane, warto ten dodatkowy trud ponieść.

Z 5 firm, na moje zgłoszenie odpowiedziały mi 3, z czego 2 zaproponowały kontynuowanie naszych rozmów. Nadeszła pora na screeningi (krótkie rozmowy mające na celu poznanie się i wyrobienie sobie pierwszej opinii) oraz dalsze rozmowy kwalifikacyjne. W trakcie kolejnych wirtualnych spotkań również kodowałam, dzieląc ekran z osobami, które oceniały moje techniczne umiejętności.
Ten czas wiązał się dla mnie z dużym stresem. W pewnym momencie uświadomiłam sobie, że szukając pracy zdalnej, konkuruję z ludźmi z całego świata. Ta świadomość zdecydowanie nie ułatwiała sytuacji. Jednak całkiem skutecznie udawało mi się z tymi wątpliwościami oraz stresami walczyć. Powtarzałam sobie, że najważniejsze to dać z siebie wszystko, co mam w danym momencie i nie myśleć o tym, czy to wystarczy. Jeśli nie uda się tym razem, będą przecież kolejne.

Okazało się, że kolejna runda rozmów nie była potrzebna. Zdecydowałam się przyjąć ofertę.

Obecnie, od 4 miesięcy współpracuję z firmą LaterPay, pracując w pełni zdalnie. Cieszę się z tego, w jaki sposób udało mi się poprowadzić siebie przez proces szukania nowego projektu oraz z efektu, jaki uzyskałam. Udało mi się odnaleźć zajęcie, które spełnia wszystkie punkty na liście moich oczekiwań i gdzie, czuję, że mogę się rozwijać każdego dnia.

Dajcie znać jakie są Wasze obawy czy pytania dotyczące szukania pracy zdalnej. Planuję wpis w postaci Q&A na temat pracy zdalnej już niedługo, chętnie rozwieję w nim Wasze wątpliwości.

Do następnego!

Photo by Andrew Neel on Unsplash