„Najpierw kasa, potem rzeźba”

Pewien mój kolega z pracy wyznaje powyższą zasadę

„Najpierw kasa, potem rzeźba”

Ja jej nie wyznawałam. W trakcie studiów byłam bardzo aktywna fizycznie, nie chciałam, żeby to się zmieniło. Dlatego gdy zaczęłam pracę, miałam treningi 2x w tygodniu. Później dorzuciłam sobie również fitness. Mając zajęte 3 popołudnia/wieczory (a czasami nawet więcej – zerknij na wpis o Wroc.necie) nie miałam zbyt wiele czasu na samorozwój. Zrozumiałam więc, że może nie tędy droga? Na potrzeby konkursu Daj Się Poznać zminimalizowałam swoją aktywność do 1 zajęć tygodniowo. Według mnie jest to minimum potrzebne mi do dobrego samopoczucia psychicznego i fizycznego. Trening fizyczny pozwala odpocząć mojemu narzędziu pracy (o nim pisałam już wcześniej) a do tego sprzyja produkcji endorfin (tzw. hormonów szczęścia).

Z drugiej strony jest Maciek Aniserowicz, który wstaje codziennie o 6 i wskakuje na orbitreka – widać na vlogu, jaki daje sobie wycisk. Da się? Da! Jednak 6 rano jest dla mnie zbyt dużym wyzwaniem, więc zamieniam to na codzienny spacer do pracy i z powrotem. W końcu lepszy kilkunastominutowy marsz niż nic.

A waga? Wiadomo, że się trochę zmieniła – w końcu siedzę 8h przy komputerze (czasami nawet dłużej), a nie biegam po całym kampusie akademickim i połowie Wrocławia. Ale ważniejsze dla mnie jest dobre samopoczucie niż jakieś głodówki czy inne diety w celu osiągnięcia wymarzonej wagi. Oczywiście należy jeść zdrowo (pizza 5x w tygodniu raczej odpada ;p) i z umiarem, ale bez przesady. Jak jestem głodna, to nie mogę myśleć i moja wydajność spada.

Konkluzja na koniec:

nie można mieć ciastko i zjeść ciastko

 

No dobra, może nie zawsze 😀

c0f7636544_jak_zjesc_ciastko_i_miec_ciastko_

Dodaj komentarz