Cześć,

Witam Was, w drugim „odcinku” serii poświęconej tematom związanym z początkiem programistycznej kariery jako Junior Software Developer.

W ostatnim wpisie zdradziłem Wam, że oprócz codziennej pracy, jeszcze studiuję.

 

Student

Tak… obecnie jestem na ostatnim semestrze studiów magisterskich na kierunku Informatyka 😉
Za tydzień zaczynam pisać pracę 😀 😉 Właśnie pobieram bazę LaTeXa.

LaTex.png

 

W związku z tym, dzisiejszy wpis postanowiłem oprzeć na temat studiów.

Jeśli chodzi o mnie, to ja byłem po prostu ciekawy, jak one wyglądają i początkowo miałem nadzieję, że dużo mnie nauczą.
Poza tym, skoro większość kolegów i koleżanek z klasy, zaraz po zdaniu matury planowało iść na studia, to czemu ja miałbym być gorszy. Dodatkowo dla większości nauczycieli, ale również i rodziców (w tym także moich 😛 ), baa… całej familli było wręcz niewyobrażalne, żeby po skończeniu szkoły średniej, nie kontynuować dalszej nauki.

„Ale jak Ty sobie wyobrażasz dalsze życie bez studiów!? Kto Cię będzie chciał zatrudnić!?”
No u mnie właśnie tak było, zwłaszcza że oblałem polski w pierwszym terminie i świat obrócił się dla mnie „do góry nogami” (nawet nauczycielki były zaskoczone, bo złych stopni w szkole nie miałem ;)).
Nie mając jeszcze wyników z matury, już rejestrowałem się w systemach rekrutacyjnych. Niektórym uczelniom, na których chciałem studiować, zrobiłem również opłatę rekrutacyjną, co było wielkim błędem – dlatego pamiętaj i radzę drogi maturzysto – poczekaj do końca na wyniki, a później bierz się za rekrutację.
Tu nie ma zasady, kto pierwszy ten lepszy… Liczą się % z egzaminów maturalnych.

 

Lipiec spędziłem w książkach, ale szczęście przyszedł sierpień i poprawkę zdałem, mogąc dalej przystąpić do rekrutacji w II turze naborów.
Na pewno dużym problemem był wachlarz wyboru uczelni, ponieważ w tych lepszych nie było już miejsc. Wtedy toteż zaczął się najgorszy okres w moim życiu – i mówiąc okres można go utożsamić z samą menstruacją u kobiet.
Byłem wręcz nie do zniesienia, zwłaszcza jak mama znalazła wolne miejsca na informatyce w Rzeszowie (tak, tu gdzie obecnie studiuję 😛 ).

W Rzeszowie?! Tyle kilometrów od domu?!
To ja może podziękuję i zrobię sobie rok przerwy. Pójdę do roboty.

O Matko… co moi rodzice musieli wtedy ze mną przechodzić już może zdradzał nie będę.
Teraz osobiście mogę im podziękować za wytrwałość i pomoc, w tym naprawdę ciężkim dla mnie okresie, ponieważ poznałem tu wspaniałych ludzi, w tym moją dziewczynę, z którą przeżywam najlepsze chwile mojego życia 😉

Jeśli natomiast chodzi o same studia, to mam mieszane uczucia.

Z mojej perspektywy mega dużym plusem było poznanie ciekawych ludzi oraz korzyści z projektu „Informatyka Twoją Szansą”, jakim objęty był kierunek informatyki na I stopniu studiów.
To zarówno ja, jak i moi koledzy oraz koleżanki na pewno mogą potwierdzić.

 

Wspominałem również w poprzednim wpisie, że byłem w gronie stypendystów.
Ponadto uczestniczyłem w certyfikowanych szkoleniach przez Microsoft, prowadzonych przez świetnych specjalistów firmy OPTeam SA, a także miałem okazję odbycia tam praktyk i płatnego stażu, w którym również brało tylko kilka osób z najlepszymi wynikami w danym semestrze.

 

Gdyby nie wymienione wyżej korzyści podczas studiów, tak naprawdę nie miałbym nic,
a tak to mogłem mimo niewielkiego doświadczenia, wzbogacić swoje CV.

 

Pod względem treści, jakie są poruszane na studiach trzeba powiedzieć wprost, że większość w ogóle nie przyda się w codziennej pracy, dlatego programowania, czy nawet innych umiejętności, warto się uczyć samemu.

 

W ogóle moim zdaniem oferta kształcenia w Polsce jest staroświecka i wymaga dużych zmian. Ministerstwo powinno zadbać o naukę praktycznych rzeczy, które przydadzą się chociażby do podjęcia pracy przez studentów.

Później przykładowo świeżo upieczony absolwent idzie na rozmowę kwalifikacyjną do firmy i nie zna podstawowych pojęć, bo na studiach te kwestie nie były poruszane.

 

Nie mniej jednak, jest coś, co jedynie uczelnia może nam dać.

DYPLOM!

pracadyplomowa

 

W dzisiejszych czasach nie ma co ukrywać, że jednak lepiej jest go mieć. Wiele ofert pracy w swoich wymaganiach umieszcza ukończenie studiów wyższych.
Są również firmy, które interesuje także średnia ocen z poprzedniego semestru lub ogólnego tok nauki 😛

 

Odpowiadając na hipotezę postawioną w tym wpisie, z mojej perspektywy powiem tak.

Argumentem na to jest przede wszystkim, to że wydłużamy sobie „okres młodości”.
W życiu zdążymy się jeszcze napracować 😉
Heh… Zajęcia odbywają się w różnych godzinach, wobec tego można się dobrze wysypiać.
Poza tym, jak czasami odpuści się wykład czy ćwiczenia, to czy aby faktycznie są jakieś surowe konsekwencje…?

Poznajemy również ciekawych ludzi oraz najważniejsze:

BĘDĄC NA STUDIACH, MOŻNA DOBRZE ZAGOSPODAROWAĆ SOBIE CZAS NA ROZWÓJ SIEBIE.

Co to znaczy?

Na przykład samemu realizować jakieś kursy programistyczne i językowe, poznawać technologie, które prędzej nam przypadną do gustu i to właśnie z nimi będziemy chcieli w przyszłości pracować.

Ponadto, udział w różnego rodzaju konferencjach, eventach, meetup’ach.
Zazwyczaj na takich wydarzeniach, studenci mają wejście za free, albo za niewielką opłatą (chociaż rzadko się to zdarza), a kiedy to najlepiej realizować, jak nie na studiach.

Owszem na studiach dobrze jest zacząć już pracować i zbierać początkowe doświadczenie, ale o tym porozmawiamy sobie w kolejnym poście.

W razie pytań, zapraszam do dyskusji.

Udanego weekendu i nadchodzącego tygodnia!

Cześć 😉